Google zapowiedziało przeprowadzenie testu, w którym strony europejskich wydawców nie będą pokazywane

sobota, 16 listopada 2024

13 listopada 2024 roku firma Google na swoim blogu zapowiedziała test, w którym 1% użytkowników z niektórych krajów członkowskich Unii Europejskiej nie będą pokazywane linki do europejskich serwisów informacyjnych. Przedstawiciele amerykańskiej firmy poinformowali, że test ma zostać przeprowadzony „na polecenie regulatorów oraz wydawców”.

Eksperyment, który ma objąć niewielką grupę użytkowników wyszukiwarki Google z Belgii, Chorwacji, Danii, Grecji, Hiszpanii, Holandii, Polski oraz Włoszech, ma być „tymczasowy”. Polega on na wyłączeniu z widoku 1% użytkowników wyszukiwarki Google pochodzących z wyżej wymienionych krajów linków do europejskich serwisów informacyjnych. W międzyczasie podobny test został przynajmniej na tę chwilę zakończony we Francji.

Na łamach bloga firmowego nie podano określonych ram czasowych, w których przeprowadzenie testu ma się odbyć. Google zapewnił, że test zostanie przeprowadzony w celu sprawdzenia, jak wyniki wyszukiwania zawierające portale informacyjne wpływają na ogólne doświadczenia z korzystania z tej wyszukiwarki.

Mimo zapowiedzi przeprowadzenia takiego eksperymentu, zgodnie z umowami podpisanymi z „ponad 4 000” wydawcami w „20 krajach Unii Europejskiej” wypłaty finansowe mają być kontynuowane. Dodano również, że strony internetowe wydawców spoza Unii Europejskiej będą pokazywane dalej bez zmian. Po zakończeniu testu, widoczność europejskich portali informacyjnych w wynikach wyszukiwania pochodzących z Google'a ma zostać przywrócona osobom, które przez czas opisywanego testu ich nie widziały.

Na jednym ze slajdów pod artykułem Google podał do wiadomości, że każdego miesiąca rejestrowane są 24 miliardy kliknięć w linki, które prowadzą do serwisów należących do wydawców z całego świata.

Poniższy fragment tekstu został dopisany w dniu 16.11.2024.

W międzyczasie, gdy informacje o tym teście zostały opisane szerzej przez media, Bartosz Węglarczyk, redaktor naczelny Onetu w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej powiedział, że ten test „jest groźbą skierowaną do wydawców serwisów informacyjnych”, która brzmiała „jeżeli nie przestaniecie walczyć o równy podział pieniędzy, to możemy w każdej chwili was wyłączyć”. Węglarczyk stwierdził też, że w takich przypadkach ruch z wyszukiwarki Google „spadnie o 100 procent”.

Na Fediwersum, gdzie odbyła się dyskusja na temat tego testu, niektórzy uczestnicy byli krytyczni wobec słów redaktora naczelnego Onetu. Sam autor wątku stwierdził, że ludzie „wrócą do katalogów polecających, newsletterów, kanałów RSS czy mediów społecznościowych nieblokujących wybranych linków”, zaznaczając, że „nie będzie to mainstream”. Skrytykował także nieskuteczność regulacji prawnych uchwalanych przez Unię Europejską:

UE stawia ramy prawne. G. [Google - przyp. aut.] się do nich dostosowuje i włos z głowy mu nie spadnie, bo UE nie może powiedzieć: macie płacić onetowi (sic). A jak G [Google - przyp. aut.] nie będzie chciał, to nic się nie da zrobić.

Źródła

edytuj