Dyskusja:Dzieci z PAS odbierane rodzicom i umieszczane w placówkach wychowawczych
Nie rozumiem dlaczego redakcja angażuje się w wewnętrzny konflikt w Ministerstwie Sprawiedliwości po jednej ze stron i okazuje lekceważenie i arogancję dla badań polskiej nauki. http://www.goldenline.pl/grupa/syndrom-gardnera-pas Materiały przedstawione na tej stronie są chronione prawami autorskimi.
- Patrząc z boku postawię kilka pytań:
- Jaki konflikt wewnętrzny zaistniał w Ministerstwie Sprawiedliwości? W artykule nie ma słowa o tym konflikcie. Przynajmniej nie jest on wyrażony wprost.
- Nauka ma to do siebie, że jest falsyfikowalna - w artykule jest jedynie informacja o tym, że pewne osoby/instytucje wyraziły opinię. Czy ten fragment "Mimo iż PAS nie został udowodniony ani poparty badaniami nadal jest używany jako dowód w sądowych sprawach rodzinnych..." można przeciwstawić jakimś potwierdzającym iPAS badaniom?
- W trakcie pisania artykułu, autorzy dotarli do pewnych źródeł, na podstawie których go utworzyli - linki na dole strony. Nie zawsze można dotrzeć do wszystkich źródeł - nawet tych ważnych. Oczywiście, jeżeli państwo podacie publikacje, jakie pojawiły się po artykule w Newsweeku lub wcześniejsze, przedstawiające wyraźniej spór między zwolennikami i przeciwnikami PAS, będziemy mogli na takiej bazie oprzeć artykuł przedstawiające stanowisko drugiej strony.
- Powyżej znajduje się link do grupy dyskusyjnej społecznościowego serwisu. Czy można prosić o link do stanowiska polskich naukowców (na oficjalnych stronach) wobec zarzutów opisanych w artykule? Oczywiście jeżeli nie było do tej pory takiej publikacji, proszę przedstawicieli świata nauki o przesłanie jej na adres redakcyjnego maila, podanego w kontakcie.
- I na koniec - w artykule nie ma przedstawionego własnego zdania twórców tego artykułu, a jedynie przytaczają oni opinie pewnych środowisk, więc nie mogą pisać "arogancko czy lekceważąco". Czy coś przeoczyłem? Przykuta 14:18, 10 gru 2007 (CET)
Strona została usunięta i następnie przywrócona ze względu na pojawienie się prywatnego nazwiska, jakie zamieścił Newsweek. Autorka artykułu w Wikinews pisząc go na bazie relacji w Newsweeku nie przypuszczała, że redakcja tego pisma użyła nazwiska bez zgody rodziców (jeżeli tak faktycznie było, czego nie wiemy) dzieci na ich zamieszczenie. Po przysłaniu maila osoby podającej się za ojca dzieci, które noszą jego nazwisko fragment zawierający jego nazwisko z treści został usunięty na jego żądanie. Ze względu na licencję poniżej wstawiam fragmenty umieszczone przez użytkownika Beata.matka:
"W USA w sądownictwie nie stosuje się już pojęcia „syndrom Gardnera”, „PAS”, podręczniki dla sędziów przestrzegają przed przenikaniem tego pseudonaukowego wytworu także pod innymi nazwami.
Rada do Spraw Nadużyć Wobec Dzieci i Przemocy Międzyludzkiej opublikowała 12.07.2006 oświadczenie w którym środowisko sądownicze odrzuca Parental Alienation Syndrome (PAS). Rada do Spraw Nadużyć Wobec Dzieci i Przemocy Międzyludzkiej składa się z czołowych amerykańskich psychologów, psychiatrów, lekarzy, prawników i polityków zaangażowanych w etykę wprowadzania wiedzy psychologicznej i sprzeciwiają się niewłaściwemu używaniu jej przez pewne grupy osób. Członkowie Rady mają na uwadze zdrowie, bezpieczeństwo i dobro dzieci.
Joyanna Silberg, doktor psychiatrii klinicznej, wice prezes Rady również wypowiedziała się, że używanie tego pseudo-syndromu spowodowało długotrwałe zniszczenia emocjonalne u dzieci: "Jak wytłumaczyć małym dzieciom zmuszanym do spotykania się lub zamieszkania z oprawcą, dlaczego sąd uznał je za kłamców i zignorował ich wołanie o pomoc?"
Silberg stwierdziła, że te dzieci zostały zdradzone przez system, który miał je chronić.
Dr Silberg postrzega używanie teorii PAS jako część większej strategii, w której przemocanci próbują oszukać sądy, prokuratorów, urzędników sądu rodzinnego i specjalistów od zdrowia psychicznego, że ich dzieci i eks-żony są pomylone, bo usiłują troszczyć się o swoje bezpieczeństwo.
Stephanie Dallam, naukowiec działający przy Radzie, poświęciła 10 lat na badanie PAS. Wpadła na ślad prac kontrowersyjnego psychiatry Richarda Gardnera, który opisywał, że uprawianie seksu ojców ze swoimi dziećmi jest normalne i naturalne. W pracach, które sam publikował, Gardner obwiniał molestowane dzieci i tłumaczył, że ich cierpienia są wyimaginowane a społeczeństwo w tej kwestii jest "nadwrażliwe".
Stanowisko członków Rady potwierdził na zorganizowanej w Polsce IV Ogólnopolskiej Konferencji „Pomoc Dzieciom – Ofiarom Przestępstw” (26.11-27.11.2007) profesor University of the Pacific McGregore School of Law John Myers przedstawiając niebezpieczeństwa związane z używaniem syndromu Gardnera (PAS) i jego odmian przez sądy. Wykład podsumował stwierdzeniem, że branie pod uwagę tego „nie diagnozowalnego zjawiska” przynosi więcej szkód niż pożytku.
Już w 2003 roku New York Times w artykule "Richard Gardner, 72, Dies; Cast Doubt on Abuse Claims" Stuart Lavietes pisał, że w Stanach Zjednoczonych istnienie PAS nigdy nie zostało uznane za prawdziwe ani przez Amerykańskie Towarzystwo Psychiatrów (American Psychiatric Association) ani Przez Amerykańskie Towarzystwo Medyczne (American Medical Association). Uważają one, że teoria Gardnera powstała przeciw kobietom, które zarzucają ojcom swoich dzieci używanie przemocy lub molestowanie. Teoria PAS używana była przez ojców jako broń ich prawników, aby podważyć wiarygodność matek w sądach.
Warto wiedzieć również, że Gardner zeznawał na rzecz mężczyzn inkasując 500$ za godzinę, zwykle polecając, aby sąd przyznawał opiekę rodzicowi, który znęcał się nad dziećmi lub molestował je. Była to "terapia szokowa" dla matek i ich dzieci. Gardner nie potępiał pedofilów. Uważał, że społeczeństwo traktuje ich zbyt surowo. Aprobował również kazirodztwo.
Oto kilka cytatów z jego książek:
"Pedofilia jest szeroko rozpowszechnioną i akceptowaną praktyką wśród bilionów ludzi" ("True and False Accusations of Child Sex Abuse" Richard A. Gardner, 1999)
"Jestem przeciwko niepohamowanej, moralistycznej i karzącej reakcji wielu członków naszego społeczeństwa w stosunku do pedofilów. Przekracza ona granice tego, co uważam za powagę zbrodni"
"każdy z nas ma w sobie trochę pedofilii" ("Sex Abuse Hysteria: Salem Witch Trials Revisited" Richard A. Gardner). "W obecnych czasach dziecko molestowane seksualnie jest powszechnie uważane za ofiarę, ale przecież to dziecko może inicjować akty seksualne poprzez uwodzenie dorosłego" ("Child Custody Litigation" Richard A. Gardner, 1986 str.93)
"Jeśli matka zareaguje na molestowanie dziecka przez ojca w zbyt histeryczny sposób należy pomóc jej docenić fakt, że w większości społeczeństw w historii świata, takie zachowania były wszechobecne" ("True and False Accusations of Child Sex Abuse" Richard A. Gardner, 1992, str. 584-585)."
"W Stanach Zjednoczonych działa organizacja Courageous Kids Network, organizacja poświęcona powstrzymaniu łamania praw dzieci do życia z dala od przemocy. 1 października 2006 opublikowała ona apel ofiar Gardnera i zastosowania jego teorii Parenta Alienation Syndrome PAS w sądzie: My, zgrupowani w Sieci Odważnych Dzieci, tworzymy grupę młodych ludzi, których dzieciństwo zostało zniszczone przez wypaczone i nieludzkie wyroki sądu, przez które zmuszeni byliśmy mieszkać z rodzicem stosującym wobec nas przemoc, a nasze kontakty z kochającym i chroniącym nas rodzicem były ograniczone lub całkiem zakazane.
Niektórzy z nas, których matki próbowały chronić nas przed przemocą, nie widzieli naszych mam przez lata lub pozwalano nam widzieć nasze mamy tylko pod kontrolą wizytatorów. Nie pozwalano nam przytulać naszych matek ani mówić im jak się czujemy. Niektórych z nas oddzielono od rodzeństwa, dziadków i innych członków rodziny. Straciliśmy nasze domy, zwierzątka, zabawki, przyjaciół,...nasze dzieciństwo. Żyliśmy w strachu, depresji, beznadziei i bezradności przez lata. Niektórzy z nas uciekli od stosującego przemoc rodzica. Niektórzy nie mogli znieść tej traumy i popełnili samobójstwo.
My, którzy przeżyliśmy, staliśmy się starsi i silniejsi. Teraz pragniemy powiedzieć światu jak bardzo zostaliśmy zranieni, po pierwsze przez stosującego przemoc rodzica, a po drugie przez sąd, który nie chciał nas bronić.
Niektórzy z nas skończyli 18 lat i są teraz „wolni”, mimo koszmarów sennych i bolesnych wspomnień, które będą nas dręczyć jeszcze przez wiele lat, może zawsze. Rodzeństwo niektórych z nas stale pozostaje w ucisku naszych prześladowców. Jesteśmy dziećmi z całego kraju, które bito, molestowano, gwałcono, maltretowano psychicznie, izolowano, terroryzowano i zawstydzano przez naszego kontrolującego i maltretującego rodzica.
Zostaliśmy psychicznie, fizycznie, seksualnie, słownie; emocjonalnie i psychologicznie zmaltretowani przez wyrok sądu.
Nie nas reprezentowali w sądzie adwokaci, fakty były wypaczane lub przekręcane przez sądowych biegłych; sądowi adwokaci prali nam mózgi lub zmuszali do milczenia, gdy chcieliśmy mówić o tym, że doznajemy przemocy. Nie słuchano ani nas, ani naszych matek, które próbowały nas chronić.
Wielu z nas cierpiało, ponieważ sąd zaakceptował chorą, opartą na błędnych przesłankach teorię Parental Alienation Syndrome (PAS). Jest to kompletnie fałszywe określenie, którym obarcza się rodziców chroniących dziecko przed przemocą. Określenie stosowane przez prawników i psychologów opłaconych przez przemocanta po to, aby ukryli jego incydenty stosowania przemocy domowej lub molestowania dzieci. PAS wypacza fakty pokazując rodzica, który chroni w złym a tego, który stosuje przemoc w dobrym świetle, po to aby sąd przekazał opiekę nad dzieckiem przemocantowi. Więcej szczegółów na str. "Courageous Kids Can’t BE Fooled-PAS Exposed for What It Is."
Sądy rozpatrujące nasze przypadki bardziej były zajęte nadawaniem naszym matkom etykietki "alienatorki" niż uwierzeniem, że nasi ojcowie, którzy "wyglądają normalnie", bili, molestowali lub znęcali się nad nami psychicznie. Sędziowie i urzędnicy sądowi mścili się na chroniących nas matkach. Nie pozwalali im na pokazanie dowodów lub świadków, którzy mogliby dowieść, że ojcowie stosowali wobec nas przemoc. Sądy nie chciały wysłuchać nas, ofiar przemocy. Większość z naszych matek zupełnie pozbawiono opieki nad nami. Były zmuszone nas osierocić i pozostawić bez ochrony przed ojcem - przemocantem. Wszystkie nasze mamy traktowano jak winowajczynie, a my wszystkie dzieci cierpiałyśmy z powodu sposobu, w jaki traktowano nasze mamy. W tym szale aby ukarać nasze matki, które próbowały nas chronić, sąd nie zauważył lub nie chciał zauważyć, że ukarał także nas.
Zabieranie dzieci od dającego bezpieczeństwo rodzica i powierzanie opieki rodzicowi stosującemu przemoc nazwano "Najmroczniejszym i najwstydliwszym amerykańskim sekretem" w nagrodzonym artykule Kirsten Lombardi, reporterki z Bostonu.
Mimo, iż trudno w to uwierzyć, taki horror istniał dotąd w Ameryce, a tysiące dzieci były wyrokiem sądu odbierane dającym bezpieczeństwo rodzicom i umieszczane pod opieką tych, którzy stosują przemoc. Wiele z dzieci, które były przed laty umieszczone pod opieką przemocanta nadal tkwi w pułapce dlatego, że sąd posługujący się teorią PAS nie chce przyznać się do błędu. Wiele z tych dzieci to nasze młodsze rodzeństwo, które opłakujemy.
Niektórzy z nas są gotowi pozwać profesjonalistów, którzy narazili nas na niebezpieczeństwo. Wyjawimy i będziemy mówić głośno o naszych przeżyciach. Nasze pierwsze wystąpienie na X Konferencji w kwietniu 2004 zakończyło się owacją na stojąco.
Niektórzy z nas nie są jeszcze w stanie przemówić, ponieważ znajdują się ciągle w rękach swoich oprawców i bardzo boją się tych ludzi i reakcji sądu. Jeśli przemówimy, sądy mogą zemścić się na nas i naszym kiedyś chroniącym nas rodzicu. Jednak te dzieci, które zdołały uciec, wspierają nas przez Internet. Ci którzy mogą przemówić, pomogą tym, którzy ciągle tkwią w pułapce.
My, którzy możemy przemówić, jeśli przemówimy wszyscy i złączymy nasze głosy, może zmienimy prawo rodzinne, które niszczy wiele dzieci i ich życie."
Pozdrawiam Przykuta 21:33, 28 gru 2007 (CET)
Przemocant
edytujPierwszy raz spotykam się z powyższym określeniem. Czy to jest jakiś termin stosowany w języku prawniczym? Jakby można je doprecyzować lub napisać kogo określa? (domyślam się, że chodzi o osobę stosującą przemoc, ale nie wiem, czy nie jest to jakiś neologizm) Pleple2000 15:27, 18 sty 2008 (CET)
Krytyka PAS przez środowiska feministyczne, a w Polsce przez środowiska określnane jako 'matki-Polki' przy poparciu stronniczych i niedouczonych sędziów (95% to sędziowie-kobiety, 50% z nich jest po rozwodach i odgrywają się na ojcach) sądów rodzinnych (sądy rodzinne: wprowadzone przez PRL jako narzędzie do walki z instytucją rodziny). Typowyą metodą jest podważenie faktu istnienia zjawiska poprzez odniesienie do skłonności pedofilskich twórcy metody. Gardner nie wymyślił zjawiska, on je tylko opisał.
PAS (Parental Alienation Syndrom) i histeria feministek
edytuj1. Chcialbym zauwazyc, ze informacja na temat pani Joyanny Silberg jest bardzo niescisla w tym artykule. Mianowicie, ta pani nie jest doktorem psychiatrii klinicznej ale doktorem psychologii klinicznej (patrz: http://www.fmsfonline.org/jsilberg.bio.html). Jej tytul naukowy (Phd - Philosophy Doctor) nie ma nic wspolnego z medycyna (w tym wypadku byloby to MD - Medical Doctor). Psychologia jako nauka w USA jest podzbiorem socjologii (w pewnym sensie) - Social Science i niestety, oparta na wiodacych teoriach i domyslach, a nie na naukowych dowodach.
2. Pani Stephanie Dallam natomiast nie jest zadnym naukowcem. Ta pani jest zwykla pielegniarka dziecieca, ktora jest bardzo zainteresowana w obaleniu naukowej teorii PAS. Niestety, zeby zajmowac sie nauka, po pierwsze, trzeba miec kwalifikacje i wyksztalcenie, a po drugie, nie wolno byc stronniczym. Ta pani nie posiada zadnego z tych atrybutow. Tak wlasnie sie dzieje, kiedy osoby niekompetentne zabieraja sie za cos, czego nie sa w stanie zrozumiec. Pani Dallam moze sobie pisac tysiace artykulow, ale to nie ma kompletnie zadnego znaczenia w srodowisku naukowym. Poza tym 10 lat, ktore ta pani zmarnowala na miernych probach podwazania faktow naukowych, nie jest tutaj zadna zawrotna miara czasu. Prawdziwi naukowcy jak np. Dr. Sol Goldstein z Toronto - psychiatra dziecinny, psychoanalityk i jeden z najbardziej powazanych (w srodowisku naukowym, a nie w jakiejs organizacji pokrzywdzonych kobiet, czy mezczyzn) expertow w tej dziedzinie spedzil ponad 40 lat studiujac to zagadnienie.
3. Caly artykul mowiacy o badaniach naukowych pani Joyanny Silberg oraz pani Stephanie Dallam jest skopiowany z broszury jednego ze "schronisk dla kobiet, ofiar przemocy" (Shelter for victims of domestic violence), dla ktorego pani Silberg pracuje (patrz: http://slvrenewalhouse.org/Newsletter%20Fall%202006%20-%20Deb.pdf. "Shelters" sa to popularne w Polnocnej Ameryce instytucje dotowane po czesci przez rzad pod naciskiem organizacji feministycznych i przez prywatne dotacje. Dzialaja one na bazie statystyk, ktore same prowadza. Innymi slowy, aby uzyskac dotacje na nastepny rok, musza sie okazac statystyka dokumentujaca pewne minimalne liczby osob, ktorym pomogly. Instytucje te nigdy nie zadaja sobie trudu zeby sprawdzic czy delikwentka szukajaca pomocy mowi prawde, czy nie. Akceptacja delikwentki jest automatyczna, a co za tym idzie...finansowanie mieszkania, prawnika i caly pakunek finansowy, ktory jest niemozliwy do zdobycia dla mezczyzn. Polityczna Poprawnosc wymaga istnienia takich organizacji, ale sedziowie sa swiadomi wielu niegodziwosci zwiazanych z ich dzialalnoscia.
4. Wspomniana tutaj Rada do Spraw Nadużyć Wobec Dzieci i Przemocy Międzyludzkiej (Leadership Council on Child Abuse & Interpersonal Violence) to samodzielna organizacja, ktora nie jest honorowana/rozpoznawana przez zadne profesjonalne albo naukowe instytucje. To jest po prostu zbieranina ludzi, ktorzy maja na jakis temat podobne opinie i jakis wspolny cel do zrealizowania (patrz: http://www.leadershipcouncil.org/).
5. Kolejny odsylacz: "Courageous Kids Network". Kompletny "bogus". Ta strona internetowa zawiera propagande feministyczna i bije w ojcow nie majac nic wspolego z przesladowanymi dziecmi. Naszpikowana artykulami, ktore najprawdopodobniej nie byly wcale pisane przez dzieci. Polecam krytyke tej strony: http://www.glennsacks.com/enewsletters/enews_11_30_05_2.htm.
Moj komentarz do tego artykulu: Byloby milo widziec naukowe definicje niezabarwione stronniczymi opiniami i odsylaczami do tekstow pokopiowanych z jakichs frywolnych internetowych publikacji, ktore nie maja nic wspolnego z nauka. Swoja droga, ten caly artykul jest przesiakniety feministyczna propaganda. Tak zwane fakty, podane powyzej, sa po prostu cytatami z feministycznych artykulow i statystyk, ktore prowadzone sa przez organizacje feministyczne. Cale szczescie, ze w USA nikt tego juz nie slucha.
Jacek