2007-10-27: Ks. Maliński: nie byłem tajnym współpracownikiem

sobota, 27 października 2007

Dziś na konferencji prasowej ksiądz Mieczysław Maliński przedstawił dowody, wedle których nie był współpracownikiem SB. "Z opracowania Kościół katolicki w czasach komunistycznej dyktatury wynika, że ks. Maliński, w 1965 roku został zarejestrowany jako kontakt informacyjny, a w 1971 roku jako tajny współpracownik SB o pseudonim Delta" - donosi TVN24.

Ks. Mieczysław Maliński

"Z notatki SB wynika, że nie byłem Tajnym Współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa. Naliczyłem jeszcze trzy inne Delty. To, że byłem w teczce, nie oznacza, że byłem agentem. Deltą miał być duchowny wiejskiej parafii diecezji kieleckiej. Mnie tam nie było. Deltę próbowano bezskutecznie wprowadzić w najbliższe otoczenie abp Jana Pietraszki - a ja miałem z nim bardzo bliski kontakt. Notatka, że zostałem pozyskany do współpracy w Rabce brzmi w całości: W praktyce nie udzielał żadnych informacji i kontakt z nim został zerwany. Świadczy to jednoznacznie, że nie byłem współpracownikiem" - twierdził ksiądz Maliński.

Ks. Maliński potwierdził, że kontaktował sie z agentami z SB. Działo się to m.in. na zlecenie Karola Wojtyły będącego wówczas biskupem. Rozmowy dotyczyły budowy nowych kościołów oraz organizacji ekipy filmującej dwie pierwsze wizyty Jana Pawła II w Polsce. "Wówczas zmienił się mój stosunek do funkcjonariuszy, gdyż zobaczyłem w nich ludzi zagubionych" - stwierdził ks. Maliński.

Z powodu doniesień, iż ks. Mieczysław Maliński współpracował z SB w maju 2006 roku "Tygodnik Powszechny" zrezygnował ze współpracy z nim.

Nie podpisałem ani nie wyraziłem zgody, a wprost przeciwnie, wielokrotnie odmawiałem zgody na taką współpracę, a przez długi czas nawet na jakąkolwiek rozmowę, co odnotowują w swoich papierach pracownicy SB. To dopiero potem zmieniłem sposób traktowania tych ludzi

—Ks. Mieczysław Maliński

"Nie możemy i nie chcemy być sędziami w tej sprawie. Dlatego do czasu wyjaśnienia jej przez IPN i samego zainteresowanego zawieszamy współpracę z ks. Malińskim" - poinformował wówczas Krzysztof Kozłowski z "Tygodnika Powszechnego".

Natomiast w gazecie pojawiło się oświadczenie: "Znana nam jest od niedawna treść części dokumentów z archiwum komunistycznej Służby Bezpieczeństwa, znajdujących się dziś w gestii Instytutu Pamięci Narodowej, a dotyczących tajnego współpracownika SB o pseudonimach "Mechanik" i "Delta". Może z nich wynikać, że pod tymi pseudonimami Służba Bezpieczeństwa zarejestrowała ks. Mieczysława Malińskiego, naszego wieloletniego przyjaciela i autora, a także człowieka bliskiego Karolowi Wojtyle i później Janowi Pawłowi II. Tajny współpracownik SB o kryptonimie Delta istniał naprawdę, a pytanie, czy TW "Delta" to ks. Maliński, jest pytaniem poważnym. Dlatego postanowiliśmy zawiesić z nim współpracę i zwrócić się o pomoc do kościelnej komisji archidiecezji krakowskiej "Pamięć i troska", powołanej w lutym br. Przekażemy jej dostępne nam materiały z prośbą, aby pomogła zarówno "Tygodnikowi", jak i samemu ks. Malińskiemu zmierzyć się z tym problemem".

Wówczas ks. Maliński nie zgodził się na publikację w tej gazecie wywiadu, który przeprowadził z nim ks. Adam Boniecki.

W swojej niedawno wydanej autobiografii pt. "Ale miałem ciekawe życie" duchowny stwierdził, że powodem wstrzymania publikacji było to, iż wywiad "był zrobiony na szybko" i "nie stawiał istotnych pytań".

Tygodnik po poruszeniu sprawy wywiadu przez ks. Malińskiego w jego książce zdecydował się na opublikowanie go. "Nie było innego sposobu obronienia dobrego imienia i stylu Tygodnika i jego redakcji, jak wydrukowanie tekstu wywiadu, o którym on mówi" - powiedział ks. Adam Boniecki, redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego".

"Redakcja "Tygodnika Powszechnego" zdecydowała się na opublikowanie przeprowadzonego półtora roku temu wywiadu z ks. Mieczysławem Malińskim o jego kontaktach z SB, by obronić dobre imię czasopisma" - powiedział ks. Boniecki.

"W swojej autobiografii ks. Maliński przedstawia sprawę wywiadu prawdopodobnie tak, jak ją zachował w pamięci, ale pokazuje ona Tygodnik i jego redaktorów, jako łowców skalpów, ludzi, którzy polują i chcą zniszczyć księdza Malińskiego. Tymczasem w wywiadzie chodziło, żeby przed upublicznieniem wyjaśnić sprawę, skąd w teczkach SB wzięły się zapiski dotyczące ks. Malińskiego. Dlatego wyjęliśmy z archiwum tekst, który on własnoręcznie korygował oraz autoryzował i wydrukowaliśmy go. Uważam, że jeśli on rzecz omawia, a równocześnie nie podaje tekstu, my byliśmy upoważnieni, żeby go udostępnić czytelnikom" - dodał ks. Boniecki.

Źródła edytuj