Wikireporter:Ala z/brudnopis1: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
Ala z (dyskusja | edycje)
brudnopis
 
Ala z (dyskusja | edycje)
mNie podano opisu zmian
Linia 9:
„Obecnie mam 50 lat trafiłam do zakładu ponad siedem lat temu. To, co tam zobaczyłam to horror. To, że jest się skazanym przez sąd to dodatkowo jest się karanym, tam za murami. Oni stanowią swoje odrębne prawo. Można powiedzieć to Państwo w Państwie" - stwierdziła była więźniarka jednego z polskich zakładów karnych.
 
"Trafia tam wiele młodych dziewczyn, kobiet, matek, które po raz pierwszy weszły w konflikt z prawem. Nie mogą oczekiwać pomocy ze strony wychowawców, psychologów, którzy tam są zatrudnieni, jest się zdanym samemu na siebie. Cele są przepełnione kobiety muszą odbywać karę z skazanymi chorymi na AIDS, które się odgrażają, że załatwią zdrowe osoby. W celach przebywają z morderczyniami - recydywistkami. Na parterze są skazane narkomanki. Na pierwszym piętrze są psychicznie chore, na górze oddział śledczy. W odrębnym skrzydle oddział VI. Zdarza się, że funkcjonariuszka wpuszcza na oddział śledczy, do cel recydywistki, które zwyczajnie okradają skazane, które tam trafiły po raz pierwszy".
 
====Pomoc psychologiczna====
 
"Pani psycholog zamiast pomóc skazanym zwraca się do psychiatry i młode dziewczyny, które są załamane faszerują psychotropami. Przebywałam z młodymi dziewczynami, odradzałam im branie jakichkolwiek psychotropów. Stałam się bardzo niewygodna dla całego Zakładu Karnego. Panuje tam zakłamanie ze strony pani dyrektor jak pani dyrektor penitencjarnej, wychowawców i psychologów. Kiedy skazana za dużo widzi, słyszy jest transportowana na drugi koniec Polski do innego zakładu. Żadna skarga nie ma prawa wyjść po za mury więzienia - skazana jest szantażowana przepustkami lub transportem do innego zakładu. Wszystko jest tuszowane i uciszane" - relacjonuje skazana.
 
"Byłam świadkiem, kiedy skazana miała widzenie z rodziną godzinę czekała w sali widzeń, aby kupić kawę - zdenerwowała się i za głośno zawołała, klawiszka oraz klawisz, którzy mieli służbę powiedzieli jeden do drugiego „zostaw ją jutro mamy nockę to się nią zajmiemy”, była to starsza kobieta. Na drugi dzień po wieczornym apelu oraz zamknięciu cel słyszałam krzyki tej kobiety rano już jej nie było. Nie wiem, co się z nią stało".