2007-09-16: Colin McRae jednak zginął w wypadku helikoptera

niedziela, 16 września 2007

Dziś brytyjska policja potwierdziła fakt, że kierowca rajdowy Colin McRae znajdował się na pokładzie helikoptera, który rozbił się w Szkocji niedaleko miejscowości Lanark. Maszyna runęła na ziemię i spłonęła. Zginęły cztery osoby.

Oficjalna strona Colina McRae

Policja kilkanaście godzin ustalała kto znajdował sie na pokładzie maszyny. Potwierdziła również, że w helikopterze przebywał pięcioletni syn McRaea - Johnny.

Wcześniej informacje o obecności Colina McRaea na pokładzie helikoptera potwierdził agent kierowcy, Jean-Eric Freudiger. Powiedział on również, że przebywali tam dwaj jego przyjaciele.

SkyNews poinformował, że helikopter był zarejestrowany na Colina McRae, który od kilku lat posiadał licencję pilota. Do katastrofy doszło 15 września ok. godziny 15:10 czasu lokalnego.

"Colin McRea sprawił, że do dziś wielu ludzi, kierowców, kibiców patrząc na jakiś odcinek specjalny zastanawia się: "ciekawe jak McRae by to przejechał?" Jak się dowiedziałem, nie spałem całą noc. Colin to jeden z moich idoli. Człowiek nie z tego świata. To ktoś kto mnóstwo dobrego dla całego motosportu. Nadał rajdom samochodowym duszę... Charakteryzując jego styl jazdy jednym słowem, powiedziałbym: "bezkompromisowość". (...) Zawsze, w każdej sytuacji jechał na maksa, najszybciej jak potrafił. Takie podejście nie odpowiadało wielu zespołom, bo czasem potrzebna jest taktyka. Poznałem go bliżej w latach 90., kiedy nasze samochody przygotowywała do startu firma Prodrive. Samo stanie przy Colinie było dla mnie czymś niesamowitym, bo on już wtedy był wielkim zawodnikiem i mistrzem świata. Okazał się jednak nie żadną niedostępną gwiazdą, ale normalnym facetem. (...) Po latach spotkałem go w Dubaju podczas przygotowań do Rajdu Dakar, w którym tak jak ja startował na nissanie. Był bardzo wyluzowany. Dakary mu się podobały, bo jak mówił, "tu nie ma sytuacji, że z powodu głupiego kapcia czy awarii tracisz szansę na wygraną. Na pustyni wszystko jest do odrobienia. Tu dobrzy kierowcy i tak wrócą na swoje miejsce". Bardzo mi pomógł w ustawieniu nissana na nowy rajd, udzielił mnóstwa rad na temat zawieszenia, balansu samochodu, choć on sam miał już dopięty kontrakt z bmw. Miał jechać na jakimś specjalnym, ekologicznym paliwie. Ale też przebąkiwał, że chce wrócić do rajdowych mistrzostw świata. Że staje się to jego obsesją, bo wciąż czuje się szybki. Nie zdążył. Wielka szkoda i wielki żal" - powiedział Krzysztof Hołowczyc, polski kierowca rajdowy.

Zobacz też

edytuj

Źródła

edytuj