2012-06-01: TomTom: negatywne aspekty otwartych danych
O TomTomie, holenderskim potentacie nawigacji osobistych, głośno zrobiło się w lutym 2009 roku. Był to okres gdy Microsoft wpadł w rutynę pobierania opłat licencyjnych za rzekome naruszanie patentów przez Linuksa. Wtedy też do Międzynarodowej Komisji Handlu trafił pozew przeciwko TomTomowi, któremu zarzucono m.in. bezprawną obsługę formatu FAT32 na swoich urządzeniach. TomTom płacić nie chciał i sprawa trafiła na sądową wokandę co skończyło się szybką i bolesną przegraną. Minął miesiąc, a holenderska firma zmuszona została do podpisania porozumienia patentowego i rozpoczęcia procesu legalizacji Linuksa.
Można więc uznać, że TomTom ma spore doświadczenie w wykorzystywaniu wolnych zasobów. Firma przez długie lata zarabiała na Linuksie, co też czyniła w zgodzie z intencjami jego twórców. Nastał jednak moment, gdy publiczne dane, zgromadzone i uporządkowane przez społeczność zaczęły zagrażać egzystencji firmy. Całość została podsumowana w liście pt. Open source maps and their alternatives, gdzie korporacja wymienia wady otwartoźródłowych projektów i określa je jako zagrażające życiu. Chociaż nikogo nie wymieniono z nazwy, bez wątpliwości list ten adresowany jest do największego dostawcy wolnych map - OpenStreetMaps. Wolnym Mapom zarzuca się podatność na wandalizmy, gdzie zauważono ponad 100 tysięcy ataków i ciągłe odwracanie kierunku jazdy w jednokierunkowych ulicach. Drugim zarzutem jest mniejsze pokrycie dróg dojazdowych i o 16% mniej dostępnych atrybutów takich jak nazwy ulic. Kolejnym argumentem przeciwko Wolnym Mapom ma być oznaczenie pól czy torów kolejowych jako przejść dla pieszych czy przejazdów samochodowych.
W reakcji na ten list, wolontariusze projektu wystosowali sprostowanie. Faktycznie, w zeszłym roku dokonano 102 tysiące uderzeń, z czego część pochodziła z co najmniej siedemnastu adresów IP firmy Google, aczkolwiek tylko dwóch użytkowników dokonało aktu wandalizmu. Błędy zostały wykryte i szybko naprawione. Zwrócono również uwagę, że OpenStreetMaps jakby nie patrzeć, jest projektem hobbystycznym i wciąż rozwijającym się. Być może faktycznie gdzieś brakuje 16% pokrycia z rzeczywistymi drogami, ale z drugiej strony oznacza to, że OSM osiągnął aż 84% zasięgu profesjonalnej mapy TomToma. Ostatni zarzut potraktowano jako konfabulację i nie zrozumienie idei projektu. Polne drogi (czy tory kolejowe), nie zostały oznaczone jako drogi przejazdowe, ale jako opcjonalny i niezalecony szlak komunikacyjny.
Wolne Mapy pomimo swoich "negatywnych aspektów", zdobywają świat. Już teraz społeczność OSM współpracuje z Microsoft Bing Maps, a w aplikacjach Apple, Facebooka czy Wikipedii porzucono Google Maps na rzecz otwartoźródłowych map. TomTom próbuje zahamować ten trend, ale nic nie wskazuje na jakikolwiek sukces.
Źródła
edytuj- Artykuł wykorzystuje materiał pochodzący z tekstu „TomTom: negatywne aspekty otwartych danych”, którego autorem jest Mateusz Zasuwik, opublikowanego w serwisie OSWorld (więcej informacji).