2011-01-09: Referendum ws. secesji Sudanu Południowego

9 stycznia rozpoczęło się tygodniowe, historyczne głosowanie ws. niepodległości Sudanu Południowego, zamieszkiwanego głównie przez chrześcijan i wyznawców animizmu.

Afryka
niedziela, 9 stycznia 2011
Sudan Południowy (teren referendum w 2011) dystrykt Abyei (teren referendum w 2011) Góry Nubijskie i Nil Błękitny (teren konsultacji w 2011)
Obecny prezydent Sudanu Południowego Salva Kiir Mayardit
Północ Sudanu zamieszkiwana jest przez muzułmanów, a południe przez chrześcijan

Lokalne wyborcze otwarto w niedzielę o godz. 8 czasu lokalnego (6 czasu polskiego). Do głosowania jest uprawnionych 3,9 mln ludzi. Uprawnienia posiadają jedynie Sudańczycy, których rodzice lub dalsi przodkowie pochodzą z plemion z południa, a także ci, których rodzice lub dziadkowie mieszkają w tej części Sudanu od 1956, czyli od uzyskania przez Sudan niepodległości. Żeby referendum było ważne niezbędna jest frekwencja wynosząca 60%.

Referendum jest wynikiem podpisanego 9 stycznia 2005 roku w Nairobi porozumienia kończącego II sudańską wojnę domową. Wówczas przewidziano wdrążenie w życie sześcioletniego okresu przejściowego, zakończonego referendum. Porozumienie dawało Sudanowi Południowemu autonomię polityczną.

Głosowanie, które potrwa do 15 stycznia, organizowane jest wspólnie przez rząd centralny Sudanu i Ludowy Ruch Wyzwolenia Sudanu (SPLM/A). Wszystko odbywa się pod egidą ONZ, która przygotowała karty do głosowania w formie obrazkowej. Zwolennicy podziału kraju i uzyskania niepodległości dla Sudanu Południowego głosować będą przy pomocy symbolu pokazującego pojedynczą dłoń, natomiast zwolennicy pozostania w jedności z resztą kraju – dwie połączone dłonie. Karty do głosowania mają formę obrazkową, bo większość mieszkańców południa to analfabeci.

Obecny prezydent Sudanu Południowego Salva Kiir Mayardit, następca tragicznie zmarłego w 2005 r. Johna Garanga, bohatera dla chrześcijańskich Sudańczyków, który przez ponad dwadzieścia lat walczył z muzułmańską północą, głosował z samego rana. Wyniki tygodniowego głosowania mają być znane w połowie lutego.

Salva Kiir 31 października 2009 roku opowiedział się za oderwaniem się od Południa, porównując secesję do życia w wolności. W tej sytuacji powszechnie oczekuje się, że zdecydowana większość głosujących w referendum 9 stycznia poprze niepodległość Południa.

W przypadku odrzucenia secesji, wg ekspertów do stosunków międzynarodowych, nad Sudanem zawiśnie widmo wojny domowej. W porozumieniu z Nairobi w przypadku takiego obrotu sprawy, podkreślono, że ludność południa ma uzyskać sprawiedliwą reprezentację w rządzie centralnym (30% stanowisk) i południowych prowincjach (45% stanowisk). Nie zostanie również objęta koranicznym prawem szariatem, a przychody z pól naftowych zostaną podzielone po połowie.

Władza centralna w Chartumie nie zamierza kwestionować wyniku referendum. Prezydent Omar al-Baszir, na którym ciąży nakaz aresztowania Międzynarodowego Trybunału Karnego za ludobójstwa w Darfurze, powiedział, że że będzie mu smutno jeśli nastąpi podział Sudanu, ale równocześnie będzie szczęśliwy jeśli będziemy mieli w Sudanie pokój między obiema stronami i pozytywnie przyjmie każdą decyzję podjętą przez Południowców.

W ubiegłym roku w kwietniu w Sudanie odbyły się wybory generalne, które z wynikiem ponad 68% głosów poparcia, wygrał urzędujący prezydent Omar al-Baszir, a jego partia Kongres Narodowy zdobyła prawie 73% głosów w wyborach parlamentarnych. Lider południa Salva Kiir Mayardit, uzyskał 93% poparcia. Obserwatorzy z UE uznali, że wybory nie spełniły standardów międzynarodowych, lecz były znaczącym krokiem w kierunku demokracji.

W czasie okresu przejściowego po zakończeniu wojny domowej nie udało się rozstrzygnąć przynależności do dystryktu Abyei, który po ewentualnej secesji Południa może stać się punktem rywalizacji nowych krajów. Ponadto od 2009 w Sudanie Południowym występuje zjawisko walk między rywalizującymi plemionami w wyniku których śmierć poniosło ponad 1000 osób. W Sudanie Południowym w dniach 7-8 stycznia doszło do starć między rebeliantami a południowosudańskimi żołnierzami. w których zginęło co najmniej 6 osób.

Nawet jeśli Południe uzyska niepodległość, to nowy kraj będzie tzw. upadłym krajem. Po pięcioletniej autonomii 90% ludności Południowego Sudanu żyje poniżej linii biedy. Sudan Południowy posiada kiepską infrastrukturę, a poziom oświaty jest na bardzo niskim poziomie. Jeżeli podział kraju zostanie dokonany, to będzie to pierwsza w historii Afryki zmiana ustalonych jeszcze przez kolonizatorów granic państwowych.

Nad przebiegiem referendum czuwać będzie ponad 100 obserwatorów i ekspertów z UE, a także drugie tyle z Centrum Cartera. Będzie wśród nich były prezydent USA Jimmy Carter, były sekretarz generalny ONZ Kofi Annan, a także aktor George Clooney oraz senator John Kerry.

Źródła

edytuj