2007-12-25: Abp Nycz: niedokonana lustracja mści się po latach

wtorek, 25 grudnia 2007

Arcybiskup Kazimierz Nycz w rozmowie z dziennikarzami "Dziennika" stwierdził, że zmierzenie się z prawdą "tamtych" czasów nie jest jedynie problemem Kościoła, ale i całej Polski. Jest to zadanie nieodrobione w 1989 roku, które mści się po latach.

Metropolita warszawski apelował o to, aby nie oceniać Kościoła na podstawie wydarzeń jednorazowych i przemijających. Pouczył, że o kondycji Kościoła można mówić jedynie w odniesieniu do jego zasadniczego celu, który jest niezmienny od 2 tys. lat. Zaznaczył, że jest to głoszenie Ewangelii.

Abp Nycz przypomniał, że gdy w 1989 roku naród czekał na pochwałę ze strony papieża, Jan Paweł II stanowczo napomniał Polaków, że wolność tylko wtedy jest prawdziwa, gdy oznacza zachowanie bożych nakazów. Metropolita stwierdził, że to jest właśnie nieustanne zadanie Kościoła: "być znakiem sprzeciwu i głosić prawdę nawet nie w porę, nawet w poprzek ludzkich poglądów i oczekiwań".

Abp Nycz powiedział dziennikarzom, że "na podstawie naszej dzisiejszej wiedzy opracowanej przez dwie komisje, wyjaśnianej przez samych zainteresowanych i w odniesieniu do wyznaczonych przez Episkopat kryteriów można stwierdzić, że wśród hierarchów polskiego Kościoła, których dokumenty były w IPN, nie ma żadnego przypadku, który by spełniał kryteria wystarczające do uznania kogokolwiek za współpracownika służb PRL szkodzącego Kościołowi lub ludziom". Dodał, że sprawa jest już zamknięta.

Krytycznie odniósł się także do ogłaszania nazwisk "złamanych" księży w mediach. Takie działania określił jako nadużycia. "Metodą rozliczenia z człowiekiem, który miał w pewnym okresie życia problemy i dylematy, którego tamten czas przerósł i który okazał się nieroztropny, jest moja rozmowa z konkretnym księdzem. I moje sumienie wyznacza mi, jak w danym przypadku postąpić i jak pokierować drogą duszpasterza, który się w przeszłości potknął. Nie wolno natomiast publicznie pozbawiać go dobrego imienia" - stwierdził.

Źródła

edytuj