2007-11-08: Wywiad z Sylwestrem Szmydem, kolarzem ekipy Lampre-Fondital

czwartek, 8 listopada 2007

Wywiad z Sylwestrem Szmydem, kolarzem z licencją Pro Tour, zawodnikiem drużyny Lampre-Fondital, przeprowadził Wojciech Barszczowski, dziennikarz s24.pl.

Sylwester Szmyd opowiada o sportowych marzeniach, ale też o życiu we Włoszech, gdzie mieszka od dziesięciu lat. Jeszcze w tym roku spodziewa się otrzymania obywatelstwa tego kraju.


Sezon już za nami. Jaki to był rok dla kolarstwa i jak podsumowałby pan swoje osiągnięcia?

Na swój sezon nie narzekam. Był bardzo udany. Kilka razy otarłem się o możliwość zwycięstwa. A z samym kolarstwem jest coraz gorzej... i nie tyle mam na myśli doping, co fakt nieporozumień, które niszczą kolarstwo wewnątrz.

Czy dzięki dobrej postawie zmieni się jakoś pana pozycja w grupie?

Nie, pozycja jest wciąż ta sama. Będzie to czwarty rok w tej samej grupie. Dyrektorzy mnie znają dobrze, wiedzą jakie są moje możliwości.

Po tym ciężkim sezonie znajdzie pan teraz czas na wakacje? Jakiś dłuższy wypoczynek?

Długim i ciężkim sezonie. Przez około miesiąc będę w Polsce i to są moje wakacje. Nie zamierzam wsiadać na rower, co najmniej przez miesiąc.

Czy ma pan już podpisany kontrakt na następny rok?

Tak, w poniedziałek podpisałem roczny kontrakt z Lampre-Fondital.

Jak kształtują się plany startów w przyszłym sezonie? Będzie to rok olimpijski. Po drodze oczywiście też Tour de France, w którym wielu kibiców chciałoby pana w końcu zobaczyć.

Tak właśnie bym to widział - Tour de France, później Igrzyska Olimpijskie... o ile znów ktoś nie będzie się bawił w wizjonera i po raz kolejny zostanę w domu…

Czy pamięta pan, kiedy zajął najwyższe w karierze miejsce w naszym narodowym Tourze? Było to w pierwszym sezonie startów Sylwestra Szmyda w zawodowym peletonie. Czy nie czas najwyższy wrócić na trasę Tour de Pologne i poprawić 6. miejsce z 2001 roku?

To był dobry wyścig z mojej strony, a do tego w silnej obsadzie. Nie czuję takiej potrzeby żeby poprawić to miejsce.

Bardzo szybko wyjechał pan z Polski. Trudno było zdecydować się na taki krok i przystosować do życia w zupełnie innym kraju?

Zdecydować się było bardzo łatwo. Kolarstwo było moją pasją a ja chciałem ścigać się z najlepszymi. A początki były oczywiście trudne, bez znajomości języka, mentalności włoskiej… Z dala od rodziny przez długie miesiące…

Jest pan zadowolony z tego jak potoczyła się kariera po wyjeździe? Sylwester Szmyd wstaje rano z poczuciem, że podąża w życiu drogą?

Tak. Cieszę się z tego, co robię i gdzie jestem, mając wciąż pełną świadomość, że zawdzięczam to przede wszystkim pracy i wyrzeczeniom.

Czy czuje się pan najlepszym obecnie polskim kolarzem?

Nie myślę o tym.

Proszę zdradzić, jak wygląda życie we Włoszech od prywatnej strony Sylwestra Szmyda? Zbudował pan dom, zasadził drzewo...?

Poza jazdą na rowerze prowadzę normalne życie. Mam przyjaciół, czasem gdzieś się wybiorę. Wynajmuję mieszkanie, w którym mieszkam sam.

Treningi i wyścigi na pewno zajmują dużo czasu, ale chyba jakieś wolne chwile zostają. Czemu, albo może, komu je pan poświęca?

Zawsze znajdę czas na chwilę relaksu. Kolejną moją pasja jest lotnictwo i temu trochę się poświęcam, mając nadzieję, że już wkrótce będę miął licencję pilota.

Czy nie jest tak, że po tylu latach spędzonych za granicą czuje się pan trochę Włochem? Starał się pan o obywatelstwo tego kraju.

Dokumenty złożyłem i myślę, że do końca roku obywatelstwo dostanę. Rzeczywiście trochę może czuję się Włochem. Od dziesięciu lat jestem tutaj żyjąc wśród Włochów, mówiąc po włosku.

Czy swoją przyszłość i życie rodzinne wiąże pan z Polską, czy Półwyspem Apenińskim?

To chyba najtrudniejsze pytanie dotyczące mojej przyszłości. Nie wiem...

Czy zajmuje się pan już czymś poza kolarstwem, z myślą o przyszłości? Co zamierza pan robić po zakończeniu kariery?

Na razie nie zajmuje się niczym innym. Rozglądam się podtrzymując dobre kontakty, które kiedyś mogłyby mi pomóc na lepszy start w „dorosłe” życie. Mam nadzieję, że do zakończenia kariery jestem mniej więcej w połowie drogi, tak więc wierzę, że po drodze uda mi się coś dla siebie znaleźć na przyszłość.

Pierwsze zwycięstwo dla Polski w Pro Tour stanie się w nadchodzącym sezonie udziałem Sylwestra Szmyda. Co pan powie na taki scenariusz?

Jestem pewien, że stać mnie na to. W tym roku na Tour de Romandie, Dauphine Libre, czy hiszpańskiej Vuelcie byłem bliski zwycięstwa. Brakło bardziej szczęścia niż nogi. W przyszłym roku takie okazje trzeba już wykorzystać do końca.

Źródła edytuj