2007-09-30: ME: Polki bez medalu
Polska - Rosja 1:3 (25:21, 22:25, 14:25, 20:25)
Reprezentacja Polski siatkarek przegrała spotkanie o trzecie miejsce mistrzostw Europy z Rosją 1:3. Marco Bonitta nie powtórzył sukcesów Andrzeja Niemczyka, a w spotkaniu o brąz musiał uznać wyższość swojego rodaka, Giovanniego Caprary.
Początek małego finału różnił się zdecydowanie od sobotniego meczu. Przede wszystkim Polki wybiegły na boisko skupione, ale nie były zdenerwowane. Przełożyło się to bardzo szybko na wynik, gdyż kontrolowały grę przez długość całego seta, schodząc z przewagami na przerwy techniczne. Zdecydowanie lepiej niż w półfinale funkcjonowała gra skrzydłami. Milena Sadurek posyłała piłki nie tylko do lewej strony, gdzie czaiła się Małgorzata Glinka, ale także na prawo do Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty, która weszła w spotkanie bardzo dobrze. Nasz zespół wygrał seta do 21 i z nadziejami przystąpił do drugiego.
Ten toczył się po naszej myśli. Podopieczne Marco Bonitty prowadziły 6:3. Chwilę później zrobiło się nieco nerwowo. Trzy kolejne piłki zostały dograne do Doroty Świeniewicz, a ją zatrzymywał za każdym razem rosyjski blok. Co więcej systematycznie rozkręcała się Ekaterina Gamova. Po drugiej przerwie technicznej Polki odrobiły część strat. Nieźle spisały się w bloku Eleonora Dziękiewicz i Masza Liktoras. Zabrakło jednak czasu, by zniwelować stratę. Rosja wyrównała stan meczu na 1:1.
Biało-czerwone prezentowały się nienajgorzej, ale martwiło nastawienie. Nie widzieliśmy już tej ekspresyjnej radości po zdobytych punktach. Była ona raczej stonowana, czemu towarzyszyło uczucie zmarnowanej szansy na złoto. Trzeba było skupić się jednak na celu minimum, jakim było najniższe miejsce na podium mistrzostw. Tymczasem trzecia partia zaczęła się katastrofalnie dla naszych siatkarek. Na pierwszą przerwę techniczną schodziły z wynikiem 1:8. Po niej rywalki dorzuciły jeszcze dwa punkty. Przy stanie 1:10 znakomitą serię rozpoczęła Skowrońska-Dolata. Po jej zagrywkach strata zmalała do trzech oczek. Wszak znów do głosu zostały dopuszczone Rosjanki i na drugiej przerwie technicznej miały dwukrotnie więcej punktów niż biało-czerwone. Nam udało się dograć do 14 punktu, ale to było marne pocieszenie, biorąc pod uwagę, że trzeba było wygrać następnego seta.
W czwartej partii ziścił się czarny scenariusz. Polki przegrały kilka pierwszych akcji. Goniły Rosjanki, ale nie były w stanie odrobić strat. Przez blok nie mogły przebić się Glinka i Skowrońska-Dolata, na których była oparta gra zespołu. - Wszystko zależy od was - mobilizowała w trudnych momentach zespół Magdalena Śliwa. Polki nie potrafiły już wykrzesać z siebie więcej. Uległy do 20, a w całym spotkaniu 1:3.
Źródła
edytuj- Artykuł wykorzystuje materiał pochodzący z tekstu „ME: Włoszki ozłocone”, opublikowanego w serwisie s24.pl (więcej informacji).