2011-08-12: Decyzja Merkel o wycofaniu Niemiec z energetyki jądrowej kosztuje już ponad 4 miliardy euro: Różnice pomiędzy wersjami

Usunięta treść Dodana treść
NH2501 (dyskusja | edycje)
utworzenie
(Brak różnic)

Wersja z 14:05, 12 sie 2011

Nieprawidłowe wywołanie szablonu {{data}}.

Marcowa decyzja kanclerz Angeli Merkel o całkowitym wycofaniu się Niemiec z energetyki jądrowej, kosztowała już operatorów elektrowni ponad 4 miliardy euro. Zwolnieniami zagrożonych jest 11 000 pracowników, a energochłonne gałęzie niemieckiego przemysłu grożą przeniesieniem produkcji poza Niemcy.

Cztery dni, 15 marca, po awarii czterech reaktorów jądrowych elektrowni Fukushima, wywołanych przez tsunami po trzęsieniu ziemi z 11 marca, kanclerz Niemiec Angela Merkel poprosiła operatorów rodzimych elektrowni jądrowych o wstrzymanie na 3 miesiące pracy 8 reaktorów. Następnie ogłoszono rządowy plan całkowitego wycofania się jej kraju z energetyki jądrowej. Owe osiem reaktorów ma już nie wznowić pracy. Do tej pory stanowisko rządu było takie, że elektrownie będą pracowały do 2022 roku, w zamian za nałożenie na paliwo jądrowe podatku, który miał być źródłem finansowania "zielonej rewolucji", czyli masowego przełączania się na odnawialne źródła energii.

Od kilku dni znany jest wpływ tej decyzji na wszystkich czterech operatorów elektrowni jądrowych w Niemczech. Cztery koncerny poniosły tylko jednym kwartale jaki minął od marca 2011 starty w wysokości 4,3 miliarda euro.

9 sierpnia koncern RWE ogłosił, że wstrzymanie pracy jego reaktorów kosztowało go już 900 milionów euro. Vattenfall poinformował o stratach i odpisach (pieniądzach przeznaczonych na rezerwy celowe) w wysokości 1100 milionów euro, zaś EnBW, w wysokości ponad 600 milionów euro. Firma EOn mówi zaś o 9 000 - 11 000 zagrożonych miejsc pracy i stratach w wysokości 1700 milionów euro.

Zmiana kierunku polityki energetycznej Niemiec wywołała gorycz i wściekłość firm energetycznych, których inwestycje w elektrownie jądrowe obmyślone są na dekady prac reaktorów. Firmy liczą straty i kwestionują zasadność podatku od uranu. Wobec tego, że zapłaciły go od paliwa, którego teraz nie może wygenerować dla nich przychodu, będą domagali się jego zwrotu. Tak zrobiła już firma EnBW, której reaktor Philipsburg-2 był pierwszym w Niemczech od którego zapłacono podatek uranowy. Wynosił on 145 euro od każdego grama uranu. Podobne kroki zapowiedział szwedzki Vattenfall. RWE podało, że dotąd zapłaciło około 200 milionów euro podatku od paliwa jądrowego.

Wśród odpisów od zysków jakie poczynili operatorzy są właśnie koszty niewykorzystanego paliwa jądrowego, zaliczki poczet wyłączenia i rozbiórki elektrowni.

Prócz tego, mocno zaniepokojony jest niemiecki przemysł, szczególnie gałęzie energochłonne, jak branża chemiczna. Odwrót od energetyki jądrowej oznacza, że ceny prądu w Niemczech wzrosną w ciągu najbliższych lat o około 1/3. Dla takich koncernów jak Bayer albo BASF oznacza to, że produkcja w Niemczech przestanie być opłacalna. Grożą więc przeniesieniem produkcji zagranicę, gdzie prąd jest tańszy.


Źródła