2011-01-15: Zamieszki w Tunezji: są ofiary śmiertelne, prezydent uciekł z kraju

W Tunezji trwają już niemal miesiąc zamieszki. Na ulicach rozlewa się krew. Wszystko przez złej sytuacji gospodarczej w kraju, bezrobociu, braku swobód obywatelskich i długoletniej autorytarnej władzy Zin Al-Abidina Ben Alego, który 14 stycznia uciekł z kraju.

Afryka
sobota, 15 stycznia 2011

Wczoraj rządzący od 23 lat Zin Al-Abidin Ben Ali wyjechał do Arabii Saudyjskiej. Wcześniej zdążył zdymisjonować premiera Mohameda Ghannouchiego, który jednak pod nieobecność prezydenta, zaczął pełnić obowiązki prezydenta. Jednak dziś Rada Konstytucyjna ogłosiła przewodniczącego Izby Deputowanych Fouada Mebazaâ'e, zgodnie z konstytucją pełniącym obowiązki szefa państwa, po tym jak poprzedniego dnia prezydent Zin Al-Abidin Ben Ali zrezygnował z władzy.

Tutaj jest kompletny chaos. Całkowity nieporządek. Moja rodzina jest bardzo przestraszona

—Relacja mieszkańców Tunisu


12 stycznia na ulice Tunisu wprowadzono wojsko oraz ustanowiono godzinę policyjną od 20 do 6 rano. Jeszcze wówczas prezydent zdymisjonował ministra spaw wewnętrznych, a następnego dnia zadeklarował nieubieganie się o następną kadencję na stanowisku szefa państwa w 2014 roku. Dwa dni później w dniu ucieczki Ben Alego w Tunezji wprowadzono stan wyjątkowy z godziną policyjną obowiązującą od 17 do 6 rano. Zakazano zgromadzeń w związku z antyrządowymi zamieszkami.

W nocy z 14 na 15 stycznia po ucieczce prezydenta w stolicy kraju, Tunisie panował chaos, w mieście działały uzbrojone grupy szabrowników zastraszających cywilów, którzy wznosili barykady, broniąc się przed przestępcami. Oddawano w nocy strzały, niektóre budynki stały w ogniu, w tym supermarkety, a także główny dworzec kolejowy. Nad miastem latały helikoptery z włączonymi reflektorami, patrolujące miasto, a wojsko ochraniało budynki publiczne. Na lotnisku w Tunisie pojawiły się czołgi, zamknięto przestrzeń lotniczą. Rano 15 stycznia ze śmigłowców wysadzano żołnierzy, którzy mieli zaprowadzić porządek w mieście.

Ben Ali
link= Zobacz artykuł w Wikipedii na temat:
Rewolucja w Tunezji (2010-2011)

Mohamed Ghannouchi obiecał przywrócenie porządku. Poradził też mieszkańcom stolicy, by organizowali się w grupy i razem strzegli swojego dobytku. Ghannouchi za prezydentury Ben Alego był przez ponad 11 lat premierem, należał więc do obozu prezydenta, nie wiadomo dlatego czy zostanie zaaprobowany przez demonstrantów. Ghannouchi w przemówieniu telewizyjnym zapowiedział, iż 15 stycznia spotka się z przedstawicielami partii politycznych w celu stworzenia koalicji rządowej.

W południe 15 stycznia nadeszły informacje o pożarze więzienia w Monastyrze - mowa jest o dziesiątkach ofiar oraz licznych ucieczkach więźniów[1].

W 2009 w Tunezji miały miejsce wybory generalne, które zdecydowanie z poparciem 89,62%, wygrał Ben Ali, a jego partia Zgromadzenie Demokratyczno-Konstytucyjne zdobyła większość miejsc w parlamencie.

Tysiące ludzi wyszło na ulice z powodu wysokich cen, inflacji i bezrobocia. Początkiem wystąpień była próba samospalenia się przez bezrobotnego absolwenta studiów Mohammeda Bouaziziego w mieście Sidi Bouzid 17 grudnia 2010 roku, a powodem było zarekwirowanie przez policję jego straganu, na którym handlował nielegalnie owocami. Jego próba samobójcza miała być protestem przeciwko brakowi możliwości znalezienia pracy. 28 grudnia 2010 roku protesty ze śródlądowej części kraju przeniosły się na wybrzeże i dotarły do Tunisu. Przez niemal miesiąc policja starała się tłumić zamieszki. Według różnych szacunków zginęło od 26 do około 60 osób.

Przypisy edytuj

Źródła edytuj